Stereotypowy urzędnik – czyli jak postrzegamy ludzi z fiskusa
Zapadł mi w pamięci pewien
dowcip: oto dziecko połknęło 10-groszówkę, a zrozpaczona matka wzywa pomocy.
Zjawia się wysoki i szczupły mężczyzna w długim płaszczu z kapeluszem na głowie
i pomaga duszącemu się dziecku. Matka z wdzięcznością rzuca się mężczyźnie w
objęcia i mówi: „Dziękuję, Panie doktorze”, na co mężczyzna odpowiada: „Nie
jestem lekarzem, jestem urzędnikiem skarbowym”. Mimo iż jest to tylko dowcip,
który ma na celu nie tyle przekazanie nam jakiejś prawdy, ile zwyczajne
wywołanie uśmiechu na naszej twarzy, to nie można zaprzeczyć, że większość z
nas właśnie tak postrzega urzędnika: osoba, która wydusi z nas ostanie 10
groszy…
Stereotypowy urzędnik, a
właściwie urzędniczka, to osoba nieposiadająca żadnej wiedzy, nic nie robiąca
przez cały dzień – poza parzeniem sobie kolejnej kawy, wychodząca z pracy „za
dziesięć trzecia”, do tego z długimi pomalowanymi na czerwono paznokciami i
wciąż skwaszoną miną. Stereotypowy urzędnik nie ma chyba żadnej pozytywnej
cechy… Być może jeszcze w poprzedniej dekadzie tak było, ale dziś urząd
skarbowy zaczyna korzystać z nowoczesnych rozwiązań, posiada młodą i
wykształconą kadrę i jest nastawiony na dobro podatnika.
Main page Other posts